Takiś mi, jak ten las...
A on jej mówił:
— Bierem s tobie miód, jako pscoła z bezu...
Noc była jeszcze, kiedy się rozstali, świtu nie było, kiedy leśniczy na rogu na psy zagrał. Znów im dano po puharku borowiczki i po kęsie okrutnym chleba z paprykowaną słoniną. Ale Jasiek nie jadł, tylko do torby chleb ze słoniną wraził i odchodząc zaśpiewał:
Nic smuć ze sie dziéwce, kie jo sie nie smuce,
cały świat obejńde, ku tobie sie wróce!...
Lecz już w parę tygodni później zawiódł go ojciec na Pająkówkę, ku Krzistofowi Pająku, zbójeckiemu sławnemu harnasiowi, bo taką karyerę uradzili ze strykiem i chrzestnym ojcem dla niego, a matka dokwalowała.[1] Pająk go spróbował na jedno i na drugie, na siłę, na bieg, na skoki, na rzucanie ciupagą i cięcie konarów w powietrzu i na odwagę i zaprzysiągłszy przed odwiedzionym pistoletem, do bandy przyjął, a gdy w rok później powiesili Pająka w Mikułaszu na Liptowie, już Janosik Nędza sławnym był zbójnikiem i nagrodę za jego głowę obiecywano.
Kochanek miał, ile chciał i gdzieby był
- ↑ przychwalała.