Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/286

Ta strona została uwierzytelniona.

dzie ku zbójnikowi Weronka wyrosła, jak jego wychowano we wzgardzie ku pańskim sługom i we wyniosłości dumnej wobec nich. Nie dałaby się mu matka nawet żenić nie z gazdowską córką, ale z »dziadem«, »z pod pańskiego proga«, »ze słuzkom«.
I spotkać się obawiał — — wolał pamiętać tę noc, te godzin parę i kazać sobie śpiewać pieśni, przy których plany wypraw zbójeckich, podobne do planów orła, układał.


∗             ∗

Beata Herburtówna na Hrubem miejsce Maryny przy gospodarstwie zajęła. Ona rano wstawała warzyć śniadanie, ona białemi, delikatnemi rękami gotowała obiad i wieczerze, a nawet do prania się wzięła.
Maryny nie szukano. Widno było, że wzięła konia i pojechała gdzieś własnowolnie, umyślnie. Mogła strachem nagłym opętana przed Sieniawskim gdzie uciec... Mogła mniemać, że w ten sposób nieszczęście odwróci... Nie było się już o co w razie napadu na Hrubem bić. Mogła przypuszczać, że prędzej, czy później Herburt się o pobycie Beaty u nich dowie i zabrać ją przybędzie, a temu się sprzeciwiać nikt nie ośmieli, ani powinien.
Ale w miarę, jak coraz więcej i bliżej Sobek Topór Herburtównę przy sobie miewał, w duszy