Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.

z futoru, Chmielenko, nad sobą chorągiew malinową nosić kazać mógł, cóż on, królewski syn?!...

∗             ∗

— Hej, hłopce, wiés, co ci powiem, to ci powiem, ale ci powiem — ciepło.
— Ciepło.
— Wiaterek od wychodu słonka poduhuje — wiesna.
— Wiesna.
— Jar.
— Jar.
— Kie wiesna, to ciepło.
— Terozeście wej Jędrzeju dobrze pedzieli! Wy macie rozum!
— Tak ci powiem, Symuś, ze hań na Stawie ani śkiełka lodu nie bedzie.
— Nie bedzie.
— Słonko cysto piéknie spoliło.
— O bo haj!
— A na Zmarzłém pod Zowrate bedzie.
— Bedzie.
— Bedzie. Kazby sie podział, kie hań do cienia.
— Zej tys to!
— Ale w Pięcistawak hań juz sołtysia Nowobilscy z owcami moze bedom.
— Moze.