Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale jo se i tak, wiécie, Jonie, uwazujem, ze kieby hań do stawu dopływu niebéło, a coby sie woda w nim w piwo obróciéła, he! toby go do jesieni ludzie wysusyli.
— Mójeś ty! Niejeden by hań skapał przi nim, inoby taki mułek ostawili. Ba jesce by przi nim lezoł, coby go cuł.
— Ale by sie tyz zgichło luda, kieby sie wieść tako po świecie ozniesła! Tako by ino cyrniawa hań stała. I kose by prasnon, nieboł by sie, cy mu zaleje.
— Ani byś drógom nieprzeseł, telo by na koniu jehoł, nacyrpoł w obońki i wióz ku hałupie.
— Nogorzyj by ino na tyk béło, co po więzieniak siedzom. Kieby się taki dowiedział, to by umar ze zolu, co przez niego wypijom.
— Ale ci powiem, Symuś! Ale by się tys tém głownym pijokom ocieliła krowa! Z dzieciskami by prziseł, a i babe by w doma nie ostawiéł.
— Choć kulawy, toby loz, a i ślepy by tu macoł!
— Straśnie by sie moc luda bez ten pijatyke wykróciło! Biskupi by musieli nakazować i księdzowie z ambon wołać.
— Starostowie z Nowego Targu i z Ciorśtyna by musieli hajduków posyłać, coby dostępu bronili.
— Haj! Onoby sie i wojsko zdało! Bo kieby