Wtem zrobił się rumor. Pietrek Sawickiego którego do tańca puścić nie chciano, bo nieproszony przyszedł i Sawiccy z Wojdyłami nie byli dobrze, a za awanturnika go znano, do basów talara srebrnego rzucił i wypchawszy się na pośród izby, skakać począł, pięściami koło siebie wywijając, piana mu zaś ze złości zaraz na usta wybiegła. Nikt mu dziewki wywieść do tańca nie chciał, natomiast młody brat Wojdyłowej Józka Sieczkę pchnął umyślnie, ażeby tańczył. Już Marduła stał blizko. Gdy się Sawicki z Sieczką bok o bok uderzyli, już Marduła był przy nich, a gdy Sieczka dostał w pysk pięścią i zatoczył się na rząd ludzki, już Marduła koszulę skręconą w garść pod gardłem Sawickiego trzymał. Ale Sawicki, parobek nie słaby, tak samo Mardule zakręcił i dławić się zaczęli. Chwilę wszystko ustało z ciekawości, który którego praśnie. Zsinieli Marduła i Sawicki. Niedługo to jednak trwało. Znikł Sawicki pod nawałą napastniczych ciał, a w chwilę potem krwawą masę do sieni wyniesiono i z sieni w smreczki za domem ciśnięto.
Uspokoił się mąt i zaraz się dalej ochota zaczęła. Czy Sawicki był żywy, czy umarły, nikt się nie troszczył.
Upił się jednak ogromnie cioteczny brat panny młodej, Bartek Bachleda, i bałamutę zaczął; wrzeszczał, klął i rwał się do bitki. Więc go kilku poważniejszych chłopów za ręce wzięło,
Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/326
Ta strona została uwierzytelniona.