Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.

szowiecki i het, het aż w słoneczne, leśne, zielonobrzegie nad jasną równią luptowską ploso Szczyrbskie, wodę nad złote zboża wyniosłą.
— Idom — mówił stary Topór.
— Idom — powtarzali stara Sobcockula i stary Krzyś.
Oni zaś szli, juhasi, pasterki, trzody, konie z hukaniem, brzękiem, muzyką, śpiewem i cudowną grą tysięcy dzwonków. Rzucane w powietrze i chwytane w rękę migotały ciupagi. Tonęli w lesie.
Wąż jakoby olbrzymi, łuskami migocąc i brzmiąc, wsuwał się w nieprzejrzany, prawieczny las.
Idom...
Aż wchłonął ich głęboki mrok drzew.
Z lasu zaś jeszcze biegła juhaska pieśń:

Hej idom se owiecki, idom se barany,
hej idzie se za niemi juhas porubany!
Hej porubane rence, porubane plecy,
hej wtoze ig porubał? Przi dziéwcynie w nocy!
Hej dziéwcyno kohana, z tysiąca wybrana,
hej piéknie tobie hodzić we krwi po kolana!
Hej gineni skróś tobie gazdowscy synowie,
hej jaze cie pierunem zatrzaśli bogowie!...

Z coraz dalsza, z coraz dalsza słychać było jęczenie dalekonośnych trombit i zbyrkotanie spiżowych turlików i kłapacy.
— Idom — rzekł stary Topór, uczynił za po-