Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

Sobek zaś, rad i z grzeczności i z komplementu pułkownika, ręką wskazał szałas mówiąc:
— Prosem, nieg racom do sałasa.
— Sobek — począł od razu Łętowski — my haw prziśli do was nie po próżnicy. Pon mająm rezolucyjąm królewskąm. Król kazuje na nogi wstanonć i panów bić. Nie kce, ino coby nad krajem był sam, a w kraju hłopi. Pon pułkownik sąm jest wysłani poruseństwo zrobić. Uniwersały, ozkozy królewskie mająm, z podstarościm nowotarskim, Wiktorynem Zdanowskim, jak go znocie, i z panem rektorem Martinusem Radockim, bakałarzem we skole w Pcimiu sąm jest porozumieni, jo ś niémi, od Dónajca, z Witowa, z Hohołowa, z Długopola, z Ludźmirza, z Cérwienego, z Koniówki, z Marusyny, ka jako wieś hłopi za mnąm, a wy zaś tu Podhalanów, a osobliwie swojąm rodzine zwieść macie. Bo co Topór, to topór, a wyście nad Toporami głowa! Mardułów, Galiców, Chowańców, Łojasów z Poronina, Gąsieniców, Siecków, Walcoków, Sobcoków z pod Kopy, Gadejów, Matejów, Mocarnyk, Stopków, Pitoniów z Polan trza rusyć!
— Rusy sie — odpowiedział Sobek.
— No, nie rzókek panu? — zwrócił się Łętowski ku Kostce z zadowoleniem. — Jo ludzi