Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.

Wrzało i huczało w sercu Maryny.
Był ten złoty panicz katem, krwiopijcą, zdziercą i okrutnikiem...
Był potworą, łuną, (upiorem), na której wspomnienie ludzie się żegnali...
Był gwałcicielem dziewcząt nieletnich, porywaczem matek i żon do swoich komnat zamkowych, zkąd je po nocy napastnej rozpusty rankiem biczami płaczące wypędzać kazał...
Był ohydą, która dziewczęta, matki i żony do naga hajdukom przed oczyma swych gości rozbierać kazała...
I tego ona kochała?
Krew burzyła się w żyłach Maryny i na biczysku zatrzasły się jej palce...
Słuchała całą noc, sama jedna z kobiet, nie odzywając się nic, w kącie szałasu o ścianę plecami oparta.
Do pomsty, do powstania, do kary i zrzucenia pęt, do otrząśnięcia z siebie szlacheckiego jarzma wołał ten człowiek, którego pułkownikiem królewskim tytułowano. Tłomaczył, że król, zmuszony przez szlachtę, na wojnę przeciw chłopom ruskim ruszył, hetmana kozackiego Chmielnickiego jako wybawiciela ruskich chłopów malował, sam się takim wybawicielem w Polsce mianując. Mówił, że szlachta przeciw królowi, który ludowi dobrze życzy, zbuntować się zamyśla, pokazywał pergaminy i opowiadał, że król w nich chłopów do obrony swej osoby