Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.

»dla widoku« całe wsie paląc; owo panowanie bezkarnej, rozpasanej, srogiej, jak zwierzęta i hańbą okrywającej siebie, a do upadku wiodącej kraj szlachty, której »epoką« było ścięcie w Krakowie czterech niewinnych rajców miejskich za to, że płatnerz, w twarz przez pana Tenczyńskiego uderzony, odwetu na nim poszukał, a po zamordowaniu magnata w kościele Franciszkanów przez tłum mieszczan, zbiegł, a której ideałem był książę Jeremiasz Wiśniowiecki, żołnierz dzielny i nad podziw bohaterski, lecz na lud tyran krwawy i publicznego dobra we Lwowie jawny na swój prywatny użytek zaborca: wszystko to serce w Kostce wstrząsać poczęło, odkąd się temu żywemi oczyma przypatrywać, żywemi tego rękami dotykać począł. Czuł własną swoją krzywdę niknącą pod nawałą tej krzywdy ludzkiej, roztapiającą się w niej bez śladu niemal, jak kropla wody w morze wpuszczona. Biegł ku Myślenicom siebie mścić, a nim z Myślenic do Nowego Targu się dostał, już się czuł chłopów mścicielem.
I grały mu w uszach przysłowie szlachty: »ktoby chłopa zabił, jakoby psa zabił« i słowa stryja króla Jana Kazimierza pełne goryczy, wstrętu i zniechęcenia.
Począł rozumieć nieszczęśliwego stryja, a sam królewską krew w sobie czując, dębem się przeciw szlachcie podnosił w duszy i jedno czuł: