Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/97

Ta strona została uwierzytelniona.

zanych, iże najjaśniejszemu królowi życie ludzkie tej godziny ani jedno nie nazbyt, łaski i darowania proszę, abym pod przysięgą wiernej służby do królewskiego wojska ich zaciągnął, gdzie pierś nieprzyjaciołom Rzeczypospolitej nadstawiając, niecne wczoraj zmażą, godne dzisiaj, błogosławione jutro zasłużyć będą mogli!
Zdumiał się burmistrz, Mikołaj Rayski, rzeźnik z pradziada, zdumieli rajcowie miejscy.
Nie śmieli jednak życzeniu pułkownika i poramiennika królewskiego się sprzeciwiać i egzekucyi na rozkaz burmistrza kat zaniechał. Miecz tylko goły, według starego zwyczaju, obu przed oczyma przewlókł i siarki grudkę sporą na miseczce zapaliwszy, płonącą im pod nos przytknął, mówiąc: Pamiętaj jak to pachnie!... Pamiętaj, jak to pachnie!
Wystąpił potem przedni mówca miejski, kuśnierz, Izydor Bełtowski, i długiemi i wzniosłemi słowy grzeszników życiu cnotliwemu przywracał, poczem na znak burmistrza pęta im zdjęto i pułkownikowi ich darowano, ku któremu do kolan z płaczem wdzięczności przypadli.
Kostka przyjść im do siebie kazał, a porozmawiawszy, gdy ich widział na śmierć i życie wszystkich junaków, którzy ku niemu przystasobie oddanymi, polecił im wcielić do band swych wali, a nadto prawdę im odkrył i przysłany sobie uniwersał Chmielnickiego do rozpowszechnienia we właściwym czasie im wręczył.
A uniwersał ten brzmiał: