Szedł, szedł i szedł... Nie zważając na buty, szedł od jakiej piątej rano; słońce świeciło już prawie na środku nieba. Był już tęgi kawał za miastem, pośród pól, może ze trzy mile od niego. Nie znał tej okolicy; szedł gościńcem przed siebie, naprzód, naprzód i naprzód...
A medytował tak, że nie zważał ani na buty, ani na to, że bez śniadania był dotąd, ani na okolicę. Redaktor wielkiego i poczytnego dziennika „Bylebyło“, posiadacz ośmiu tysięcy abonentów i trzech kolumn inseratów, obstalował u niego nowelę na tysiąc wierszy, na temat „słońce“, aż — wyjątkowo — po siedm kopiejek od wiersza! Siedm razy tysiąc daje siedm tysięcy kopiejek, co daje siedmdziesiąt rubli. Siedmdziesiąt rubli... Ah! Siedmdziesiąt rubli to jest siedmdziesiąt rubli...
Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Melancholia.djvu/116
Ta strona została uwierzytelniona.
„PAN“.
(Fraszka).
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/9/9c/Kazimierz_Przerwa-Tetmajer_-_Melancholia.djvu/page116-1024px-Kazimierz_Przerwa-Tetmajer_-_Melancholia.djvu.jpg)