Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Melancholia.djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.

czącego z bykiem, a kobiety do Wenus z Milo — mógł być Homer i mógł być Praksyteles.
Nie wiem czemu, kiedy dziś patrzę na ten niebieski, zimny, martwy śnieg zakopiański, marzą mi się Włochy. Zdaje mi się, że słyszę dzwony św. Piotra, w których każdym dźwięku zda się wylatywać olbrzymi anioł z płomiennym mieczem i spiżową tarczą nad miasto, aż cała chmura tych aniołów zawiśnie w echu; zdaje mi się, że gdy zamknę oczy i otworzę, zobaczę znów złociste pomarańczowe gaje, palmy o rdzawej, upalnej zieleni i neapolitańską zatokę słoneczną i błękitną. I tak mi się chce śniegów i zimna, jak psu gitary.