Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Melancholia.djvu/190

Ta strona została uwierzytelniona.

po brzegu, ciągnąć ją na linie, jak u nas na Wiśle konie galary ciągną; sternik tylko zostaje na miejscu i długim drągiem kieruje łódką. Dreptanie to trwa parę godzin, ludzie się męczą, a podróżny czuje się skrępowany tą liną tem więcej, że na wodzie właśnie czuje się zazwyczaj więcej swobody, niż na lądzie. Przeprawa z serbskiego brzegu do Orszowy, z rozpiętym żaglem i obu wioślarzami w łodzi, jest prawdziwem odetchnięciem.
Obustronne wybrzeże Dunaju stanowią wzgórza porosłe zielonemi lasami i gajami. Krajobraz pogodny i słoneczny. Rośnie tu srebrzysta wierzba włoska i mnóstwo egzotycznych roślin i kwiatów.
Czarno — i płomienno-okie rumuńskie piękności spotyka się tu już często w ich fantastycznych, barwnych strojach. Barwność zresztą stroju rośnie przez całe Węgry w miarę posuwania się ku południowi. Uderzyły mnie szczególnie u kobiet kolorowe fartuchy, puszczone przez brzuch niżej kolan i przez tył niżej łydek, z boków szeroko rozcięte, lub też kolorowe pasma włóczek tak samo przez brzuch i tył puszczone ku ziemi na białych koszulach. Słowiańskich typów widzi się co krok mnóstwo; spotykałem także naszych galicyjskich górali i zagórzan, wracających bandami z robót na Węgrzech. Odznaczają się prze-