Ta strona została uwierzytelniona.
ARTUR (wstając i podchodząc ku Annie).
Czy pani tylko z nut grywa? Wszak prawda że nie?
ANNA.
Czasem, kiedy jest bardzo cicho i kiedy kwiaty bardzo pachną, gram, co mi na myśl przyjdzie...
ARTUR.
A właśnie teraz jest cicho i kwiaty pachną.
ANNA.
Muszę być sama, sama jedna...
KSIĄDZ.
Czy rozwinęły się już te lilie, które ci przywiozłem z mego ogrodu, dziecko?
ANNA.
Już. Dziwnie są blade i pachną nadzwyczaj mocno. Śliczne są, ale takie blade i smutne.
MATKA.
Lilia wogóle nie jest wesołym kwiatem.
ANNA.
Pachną tak mocno, że Leon przyszedł dziś do mego pokoju od siebie, kiedym wpięła ich kilka we włosy.