tak stoi, nieruchomy i blady. A czasem wyciąga przed siebie ramiona, jakby chciał lecieć gdzieś w przestrzeń... Twarz mu się wówczas dziwnie zmienia, jakaś wielka żałość ją powleka. Kiedyś orzeł tu krążył nad wodą, a on tak stał z wyciągniętemi rękoma, jakby temu orłowi, co mógł lecieć w przestwory i patrzeć, skarżył się, niemy i ślepy...
Łagodny jest zazwyczaj?
Teraz od jakiegoś czasu bywa rozdrażniony, ale zwykle spokojny jest zupełnie. Kilka razy zaledwie widziałam go w gniewie, wtedy jednak mógłby być niebezpieczny, bo wpada w furyę. Ale taki gniew wysila go bardzo i trwa krótko.
Moja obecność widocznie go podrażniła.
On się musi do ludzi przyzwyczaić, a przytem nie lubi, kiedy ktoś obcy blizko mnie się znajduje.
Więc on myśli i Bóg wie, jakie światy ma w duszy.