Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

Spytam się jej — teraz już niema między nami tajemnic. Spytam się.
— Czy wy pisujecie do siebie?
— Nie.
Nie kłamie, wiem, że nie kłamie. Ona jest na to za czystą i za prawą. Nie pisują.
— Czy był jeszcze potem?
— Nie.
Będę z nią mówił, będę z nią mówił. Blada jest, jakby z niej życie uciekło. Będę z nią mówił. Nie lękam się niczego.
— Czy pisywaliście kiedy do siebie?
— Nie.
— Czy ty wiesz, co mnie się stało owej nocy, kiedy wszedłem do ciebie?
— Wiem.
— Co ci się śniło?
Fala krwi uderza jej na twarz. Odpowie, czy nie odpowie? Rzuca na mnie oczy i spuszcza je. Odpowie?... Otwiera usta...
— O nim.
— Co ci się śniło?
Widzę, że ją krew dusi.
— Co ci się śniło?
Patrzy na mnie, jak sarna, którąbym złapał