Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.

rzem. Zdawało nam się, że nasze serca staną się tam dopiero tak wielkie, tak głębokie, tak czyste, jak ono. Ileż naszych rozmów zaczynało się od: jak pojedziemy nad morze... albo kończyło: tak i koniecznie musimy raz nad morze pojechać. »Razem z tobą nad morzem«, to był ulubiony zwrot Maryni. Otóż jesteśmy nad morzem, razem, »razem z tobą«. O morze, morze szumiące! Czy ty możesz wyszumieć to, co w mej duszy szumi?! Możesz wyszumieć ten huragan, ten szturm wichru wewnątrz mej duszy? O morze! Spiętrzaj się, spiętrzaj! »Wzdymaj się ciemnomodry oceanie, wzdymaj się!« Wały na wały, toń na toń!... Oto stoję przed tobą, ja, człowiek. Stoję przed tobą i łkam i płaczę i wiję się z rozpaczy. Czy płaczę tak nad ludzkiem nieszczęściem i nad własną niemocą? Nie, ja płaczę jednej utraconej kobiety... Czemże ty szumisz mi o morze? Pogardą!...
Przez twoje odmęty płynie okręt, widzę go, widzę... Dokąd on płynie? Po piękną śmierć...
Do Grecyi, do Grecyi! W Missolunghi zagrzmią armaty... Cała Europa o niespodlonem sercu wyciągnie ręce ku tej trumnie... cały świat. W świętej sprawie wolności Grecyi i po