Jakiż to był smutny ten gest, którym ona mnie odsunęła od siebie... Tylko kobieta, która kocha kogoś i czuje się winną, może tak smutno odsunąć. Marynia jest za czystą i za dumną — nawet mężowi nie może się oddać bez miłości.
Porwałem ją w ramiona, przyciągnąłem do siebie, przycisnąłem, zacząłem szukać ustami jej ust, szepcąc: powiedz, będziesz mnie jeszcze kochać? powiedz, zrobię wszystko, co zechcesz, pójdę na śmierć, ale powiedz, możesz mnie jeszcze kochać? I powiedz, prawda, ty nie łudziłaś się, żeś mnie kochała, tyś mnie kochała naprawdę, istotnie naprawdę? No mów! Tyś nie łudziła się, tyś mnie kochała, prawda? Ty zapomnisz o wszystkiem, ty będziesz znów moją...
Dotknąłem jej ust, ale jej usta nie dotknęły moich. Nie oddała mi pocałunku. Wysunęła mi ręce z dłoni, oparła mi je na piersiach
Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/139
Ta strona została uwierzytelniona.