obłoków — słońce patrzy, myśli, drwi. Widzi — i drwi. Napłodziło miliony mrówek, którym się koniecznie zachciało kopce budować na wodzie — ponieważ za ideał swój wzięły — bobry. Dlaczego ich ideałem jest bóbr, właśnie bóbr — w tem właśnie leży tajemnica, hic Rhodus, hic salta — słońce patrzy, widzi i pęka ze śmiechu. Bo oto od kroci tysięcy lat, od początku swego istnienia, wszystkie mrówki tego świata budować chcą kopce na wodzie, albowiem ich ideałem jest bóbr. To nawet było ich pierwszą myślą, pierwszym ruchem duchowym. W języku mrówek to się nazywa ideał, idea. Eritis sicut bóbr...
Wszczepiwszy im tę myśl, bo nikt inny, tylko słońce wszechtwórcze myśl im tę wszczepiło, słońce poczęło się śmiać. Krocie tysięcy lat mijają, ono pęka ze śmiechu. Ideałem mrówek był, jest i będzie bóbr. Śmiejesz się słońce, ty czerwona pochodnio świata? Śmiejesz się? I ja się śmieję. Patrzę na ten tłum nędzarzy z chorągwiami, muzyką, śpiewem i krzykiem, patrzę na ten motłoch, przyglądający mu się z okien, sklepów, balkonów i uherbowanych ekwipaży — patrzę na to
Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/144
Ta strona została uwierzytelniona.