Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.

być romans, gdyby nie było romansu? Czy — czy ja nie gram w słowa, jak Hamlet, czy ja myślę? Czy ja jestem? Czy —
A ty śpij!
Podła! Wstrętna! Nikczemna! Szatańska! Ty ohydna! Ty wiechciu! Ty ścierko!
Nóż! Nóż!
Ah!
O nie — żeby ją zabić...
Trzeba być trochę więcej niż pierwszym z szatanów... Poeto! Poeto! Głupi, śmieszny geniuszu! Głupi i śmieszny niewolniku życia, krwi swojej, ciała swego, duszy swojej! Bo jest coś, co jest nad ciałem, nad krwią, nad duszą! Głupi i śmieszny geniuszu! Ty boże ziemski, a głupi, a śmieszny! I tyś kochał! I tyś szalał! I tyś — nie mógł zabić!...
O Chryste! Co za los! Po co? Po co? Po co?!...
A ona — śpi.
Śpi...
Tak śpi skała, kiedy woda paruje w słońcu, kiedy ją mróz w lód ścina, kiedy jej ubywa, kiedy jęczy z bólu — ona śpi!...
Zapewne śpi i on...
On —