Stoimy więc z życiem twarz w twarz i cóż sobie mamy do powiedzenia? Bezsilny mój żal, bezsilna moja rozpacz, bezsilny mój gniew: cóż one znaczą? Wiór na fali morza więcej znaczy, niż cała ludzkość, wobec tego, co jest, a co jest nieznanem. Odwieczne to pytanie: dlaczego?... Bo dlaczego? Dlaczego szczęście przechodzi koło mnie tak, jak gdybym nie istniał wcale? Dlaczego? Dlaczego to wszystko, co w mojej duszy było piękne i dobre, kalon k’agaton, zgniło we mnie i zbutwiało, dlaczego dusza moja stała się próchnem i niczem? Dlaczego to, co powinno było być dźwignią w mojem życiu, stało się zawadą i zniszczeniem, dlaczego to, co powinno być szczęściem, jest klęską i morderstwem? Dlaczego?...
Pociąg pędzi jak wiatr. Jego jednostajny turkot jest jedyną odpowiedzią na moje pytanie. Kiedy niekiedy migają światła budek
Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/160
Ta strona została uwierzytelniona.