Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

wadził mnie, podrzucił, podbił, wyleciałem w powietrze, jak pył, rozbiłem się na proch...
Chaos i walka pojęć i czuć bywa za potężna na pierś ludzką; za słabą jest pierś ludzka na wichry swoich uczuć, na oceany swoich namiętności.
A ponad tem wszystkiem unosi się zimna, niewzruszona, tajemna i niezbadana jak sfinks Ironia...
Ironia szatańska.
A pod nogami naszemi otchłań. Oto ja, który przecież poświęciłem siebie i wszystko, pozostaję z piętnem renegata wobec tych, dla których poświęciłem kobietę, największy ziemski skarb, i w złej pamięci zostaję u kobiety, dla której szczęścia ofiarowałem samego siebie...
Naprzód więc, naprzód czarna maso!
Idźcież wy w Światło, w Żywot, w Blask, wy dwoje, wy szczęśliwi, jaśni, żywi — po moim trupie. Idźcież wy! Ty Maryniu bądź aniołem otuchy, podpory, osłody — a ja w otchłań, w otchłań, w otchłań...


∗             ∗