Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.

co jeszcze mam, co mego własnego; zdaje mi się, że wszystko mi przepadło, z tą jedną chwilą, kiedy mi ten człowiek wziął Marynię. Czy on ją kocha, nie wiem, ale mi ją wziął.
Skoro mi ją można wziąć, to czegóż nie można. Czy on ją kocha nie wiem, ale ona jego kocha.
Widzę to w jej oczach, w jej ustach, które drgają, w jej nozdrzach, które rozdyma pragnienie, w blednieniu jej twarzy, w jej palcach, które mają mimowolne, błyskawiczne ruchy wyciągania się ku niemu i w jej piersiach, które mają mimowolne błyskawiczne ruchy podawania się ku niemu. Marynia ma duszę czystą jak łza, ale ma namiętność Hiszpanki. Kocha jak Aniela Słowackiego, ale razem jak Sulamitka. Jest zdolną do najszczytniejszych ekstaz duchowych i do zupełnego szału i zapamiętania się zmysłów. Znam ją i widzę, co się w niej dzieje. Ona by chciała razem z nim w nocy z balkonu iść z gwiazdy na gwiazdę i duszę ludzką rozskrzydlić, jak łabędzia i duszę świata rozpiąć na gwiazdach, jak niebo, aby potem upaść mu w ramiona i białemi zębami chwycić mu się wargi. Znam