się nie zmieniło, a ja jednak wiem, że naprawdę zmieniło się wszystko.
I wiem również, że nigdy się już nie odmieni. Uczucie jest jak pręt; jeżeli się raz złamie, można je zlutować tak, że śladu nie będzie, a jednak nie będzie już pierwotną, jednolitą całością, Mówią, że po katastrofach w miłości następuje tem silniejszy związek, jak pogoda po burzy; tak, ale człowiek nie jest wiecznie odradzającem się i wiecznie jednakowo zdolnem się odradzać powietrzem — każda katastrofa pozostawia rysę na sercach i nikt nie wie, ile nieraz w miłości jest wspólnego żalu, wspólnego zawodu, wspólnego rozbolenia. Ludzie, u których miłość nie jest ciągłą, jednotrwałą harmonią, rezygnują — ileż razy mają względem siebie tyle żalu, tyle rozbolenia, tyle rozczarowania, że aż rzucają się sobie w objęcia, aby nie patrzeć sobie w oczy i — nie odepchnąć się. Ileż jest smutnych uścisków, ile rozdzierających duszę pocałunków... Jeżeliby ten człowiek od nas odszedł, jeżeli znów zostalibyśmy sami, już nic nigdy nie wymaże nam z pamięci tego, co się w nas przedziało. Pochylimy głowy i zwolna, zwolna
Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/43
Ta strona została uwierzytelniona.