Przedemną są dwie drogi: albo udać, że nic nie widzę, nic nie czuję, nic nie rozumiem, albo starać się odzyskać w sobie to, co zatraciłem i wystąpić do walki z Ryszardem. Kto wie? Gdybym nagle krzyknął Maryni, że ja się duszę, że się dławię w tem życiu, że mimo całej mojej miłości dla niej, mimo, że ją kocham tak, jak tylko na świecie mężczyzna kobietę kochać może, kocham jeszcze poza nią ludzi, ludzkość, myśl moją, idee moje; kto wie, gdybym jej powiedział, że wolę, aby przymarła nawet głodem, ale że chcę, aby razem ze mną żyła życiem ducha, życiem idei, życiem myśli; że chcę jej duszę także karmić, nietylko ciało, że wolę, abyśmy rok pożyli górnie i choćby w przepaść się rzucili potem, niż żeby nas czekać miały długie lata wegetacyi — kto wie, czy nie odżyłaby dla mnie? Bo wtedy byłbym równy Ryszardowi głową, a wyższy nadeń sercem; bo wtedy
Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/53
Ta strona została uwierzytelniona.