Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.

dawnym znanym koniu, który się pozbył narowu rzucania w bok przy skoku, niż brać nowego, który tego narowu nigdy nie miał. Jeździec się przyzwyczaja do konia, jego ręka machinalnie już ujmuje cugle w pewnej mierze, jego udo ma już swoje wyrobione miejsce, jego szenkle schodzą się z bokiem końskim; tak samo fechmistrz przyzwyczaja się do pewnej wagi pałasza, fortepianista do pewnego fortepianu — i tak samo człowiek przyzwyczaja się do człowieka. Jeżeli mąż albo żona, którzy się kochali, sprzeniewierzą się sobie, to wtedy, kiedy odkryją w sobie fizyczny albo moralny brak nie do zastąpienia, a jeśli się przekonają, że się omylili, wrócą do siebie z radością — wszakże się kochali. Tylko zdaje mi się, że to, co się wogóle nazywa miłością, nie jest miłością, że dziewięć dziesiątych ludzi nigdy nie kocha i nigdy nie jest kochanych, że prawdziwie kochać, o ile się tak kocha, można tylko raz i że taka miłość nie może minąć.
A wszakże Marynia mnie kochała.
Jakże biedni są ci ludzie, o ile to czynią, którzy w kobiecie nie widzieli nic więcej poza