kobietą, poza symbolem kobiety, którzy nie widzieli w niej danej istoty, i jakże biedne są kobiety, które to tylko widziały w mężczyznach. Jakże biednym jest ten człowiek, który całując usta kobiece, całuje przedewszystkiem usta kobiece, nie pewnej danej kobiety; a przecież zdaje mi się, że większość ludzi tak »kocha« i że to nazywa »miłością«. Kocha tę, ponieważ na nią trafi; kochałby inną, gdyby był trafił na inną. Ależ ja czuję, że gdybym nie kochał Maryni, nie kochałbym żadnej i ileż razy ona mi to mówiła! Ileż razy mówiła przed ślubem naszym i po ślubie, że nie byłaby nigdy wyszła za mąż, gdyby nie była mogła wyjść za mnie, że ja jestem jej typem, że ja jestem stworzony dla niej, a czuje, że ona została stworzoną dla mnie. Ileż razy od niej słyszałem. Nie mogła się przecież łudzić sama przed sobą; kobiety mają instynkt. Nie chciała łudzić mnie — jest za prawa. Po cóżby zresztą za mnie szła, dlaczego? Jest bardzo piękną, miała ogromne powodzenie, wielu kandydatów do jej ręki, nierównie lepsze partye. Mogła była pójść za mąż bogato, świetnie, mogła być milionerką,
Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/56
Ta strona została uwierzytelniona.