Ta strona została uwierzytelniona.
IV.
Kędyś w tę noc z łóżeczek patrzą w niebo dzieci — —
Widzę je, jak unoszą główki od poduszek;
Na szybach kwiaty z lodu, śniegu srebrny puszek,
A na niebie, za oknem, gwiazd tłum złoty świeci.
Bóg chodzi po niebiosach. Czasem anioł zleci,
Przemknie szybko i zniknie... Może którą z duszek
Niesie w górę?... Cyt!... Kładą na ustach paluszek,
Tam — anioł — płynie anioł w obłoków zamieci...
A ponad wszystkiem Bóg jest. Trzyma w ręku kwiaty,
Ale ich siać nie będzie, aż zima przeminie,
A teraz śnieg strzepuje z swej gwieździstej szaty,
I dmucha na obłoki i w róg księżyc winie,
I bawi się na niebie, lepiąc złote światy,
Które tuła po niebios błękitnej równinie.