Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 4.djvu/165

Ta strona została uwierzytelniona.
Lwy.

W menażeryi lwy były, lwy płowe, ogromne,
Grzywy jak wicher miały, oczy jak pioruny,
Każdy krok był jak postrach jawiącej się łuny,
A od niewoli były napół nieprzytomne.

Godzinami leżące bez ruchu, snadź biegły
W swe olbrzymie pustynie, nad swe wielkie rzeki,
Wspominały swe piaski płomienne od spieki
I widnokrąg błękitu bezmiernie rozległy.

Wspomniały te noce, gdy księżyc czerwony,
Jak krew, świecił na niebie; gdy powietrze parne
Zdało się od błyskawic i gromów ciężarne,
A ich ryki huczały w przestrzeni, jak dzwony.

Wspominały świtania pełne świeżej rosy,
Kiedy po nocnych łowach rzucały się w trawę
Od walk całe dyszące, rozżarte i krwawe,
I zlizywały wolno z łap swe straszne ciosy.