Ta strona została uwierzytelniona.
Co dnia pogromca wchodził do klatki dwa razy
Przy grzmocie bębnów, pisku muzyki i brzęku;
Obręcz z płonącą smołą i bat trzymał w ręku —
Na grzbiet lwów poczynały, jak deszcz, padać razy.
Przez podstawioną obręcz, opalając grzywy,
Bite, szalone z bólu, ogłuszone wrzawą,
Ciskający iskrami taniec swój straszliwy
Przed gawiedzi nikczemną odprawiały ławą...
O lwy!...