I znów będzie tak samo, jak niegdyś przed laty,
Dawno, lub może wczoraj... Któż ten czas przeliczy?
W każdym razie już całe padły wpoprzek światy,
Została tylko pamięć szczęścia — i goryczy...
Kiedy? Kiedy to było?... Nie pytać bez celu —
Było kiedyś... Zostało wieczystą legendą...
Było kiedyś, daleko i przed laty wielu — —
Może wczoraj... Legendę chwile tęsknot przędą...
Legendę urodziło to drzewo nad rzeką,
Pod którem się łączyły serca, dusze, dłonie...
Ono stoi — — tam kędyś daleko, daleko,
Stoi i w wodę patrzy, a kiedy liść zrzuci,
To ten liść tak, jak przeszłość, opada i tonie
I tak, jak przeszłość, nigdy więcej nie powróci.
Legendę urodziły te wikliny rzeczne,
Co słyszały słów tyle, tyle łez widziały
I przepuszczały przez się promienie słoneczne
Na łzami zaciemnione jej oczu kryształy...
Legendę urodziły te ścieżki, co biegły
Między gąszcze i krzewy ku rzece ze wzgórza
I widok na dolinę jasny i rozległy
I deszcze z wiosną płynne i gradowa burza...