Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 4.djvu/240

Ta strona została uwierzytelniona.

Pani błękitnych, cichych dni,
Pani błękitnych nieba drgnień,
Najczystsza z czystych, z woni róż,
Z liliowych blasków, które wzgórz
Szczyty w zachodu stroją czas:
Zrodzona; ty, coś przeszła raz
Przez świat ten, by zostawić mu
Tęsknotę nadziemskiego snu:
Ciebie chcę kochać!... Dzień i noc
Szukając cię, przebiegłem świat —
Ani mię trud nie zdołał zmóc,
Ani mię z drogi cofnął strach,
Ale twej białej stopy ślad
Widziałem tylko w moich snach...
Szalony Faun! Szalony Faun!
Z lasów, z grót, z gajów ściga mnie
Namiętny pokrzyk leśnych dziew,
Lecz gdy ulegnę czarom tym,
Piekielny mnie ogarnia gniew
I, odtrącając rozkosz wstecz,
Znowu za śladem idę twym
I szukam cię... i gonię cię,
A ty uchodzisz dalej, precz,
I znam cię tylko w moim śnie...
A jednak jesteś! Imię twe
Jest pośród imion, jako kwiat:
I bóg i człowiek, gdy cię zwie,