Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 4.djvu/243

Ta strona została uwierzytelniona.

I sen mój i mój ból i szał
Roztargać!...« I, czy z nieba cud?!
Patrz! z krętej wełny, z koźlich nóg,
Z kształtu, co wlewał żądzę w krew
Śródmorskich Syren, leśnych dziew:
Jasny się wypromienia bóg...
Już boski uśmiech mu się wplótł
W wargi, już wzrok światłością lśni,
Już niewidzialnych jęła drżeć
U jego ramion skrzydeł sieć,
Już tętno jego wrzącej krwi
Stroi się rytmem z pieśnią ech
Muzyki sfer... Już wszelki brud
I wszelki z niego opadł grzech...
W bóstwo go dziwny zmienia cud...
On bóg!... Do dumnych nieba wrót
Wznosi się piersią, ręce wzniósł
I patrzy zachwycony w świat...
Dawny świat wkoło runął w gruz,
Nowy rozwija się, jak kwiat...
To nowe życie!... W przestwór zórz
Jasną Pieśń Chwały rozwiał Czas;
Nieziemskich, niepojętych kras
Strój objął ziemię... Z poza wzgórz
Z błękitu dzianych i ze mgły,
Na łąkę z światła: spływa huf
Nieziemskich, niepojętych dusz —