Pod nią się morza kotłują i dymią,
Wąż ją opasał światła błyskawicy...
Chryste! Dlaczego masz tę twarz straszliwą?
Włosy, jak z miedzi? oczy jak ze grzmotów?
Dlaczego ręką wstrząsasz, jak lew grzywą?
Dlaczego usta Twe pełne milczenia
Gorszego, niźli pożarnych łoskotów?
Dlaczego milczysz?! Na górze z płomienia
Dlaczego milczysz?!... Chryste! Chryste! Chryste!
Przez męki świata i bóle wieczyste,
Przemów!... Posągu olbrzymi na stropie!
Straszna Światłości w błyskawic potopie!
Straszna Białości na nieba błękitach!
Straszliwa Głuszo wśród jęków i zgrzytów!
Straszliwa Góro na chmurach i szczytach!
Straszna Kolumno wśród wieków i bytów!...
Chryste! Patrz! Niezmiar, ogrom Twej Miłości
Jest czemś nadludzkiem tak i niepojętem,
Że co być miało Żywotem ludzkości,
Staje się trwogą, otchłanią i wstrętem...
Nie mogąc zdążyć za Tobą, upada!
Z pod nieba w piekieł upada płomienie,
A Ty jej nikniesz i odchodzisz z oczu,
I gdzieś w błękitnem, dalekiem przezroczu
Postać się Twoja ukazuje blada
I niedościgła rośnie w Przerażenie...
Chryste!...
Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 4.djvu/49
Ta strona została uwierzytelniona.