Sióstr duszy mojej! Patrzcie oto blada
Na piersiach waszych skronie swoje składa — —
Patrzcie! jak wyście jasne, a jak ciemna
Jest ona...
Złem jest i cierpieniem życie.
Patrzcie tam na wschód słońca... Czy widzicie?...
Oto na krzyżu wisi trup przybity,
A nad nim krąży krzyk, wskroś nieba wryty:
Boże mój! Boże mój! Czemuś mnie opuścił...
Napróżno patrzę na wasze oblicze,
Próżno chcę olśnić się pięknością waszą — —
Jestem człowiekiem i wraz z całym światem
Z mojego krzyża wskroś niebiosów krzyczę:
Boże mój! Boże mój! Czemuś mnie opuścił...
A piękność waszą łzy mi w oczach gaszą...
Duchy o dziwnych, nieznanych nazwiskach,
Wy niepojęte, nie wiem już, czy kędyś
W pustce zrodzone, w srebrnych wodotryskach,
Czy w mojej własnej, ludzkiej, ciemnej duszy:
Pocoście przyszły?! Aby mgnienie oka
Dusza gdzieś poszła nad wierchy i burze,
Gdzieś, gdzie się z mgławic, z niezmiernie wysoka,
Patrzy — — i pada?...