Ta strona została skorygowana.
Noc. Przed chałupą wiejską pod drzewem rycerz wędrowny.
RYCERZ.
Jak mię ci ludzie dobrzy ugościli,
jaka w nich żyje szczerość i prostota — —
kiedy łuczyw o w piecu zapalili,
to mi się chata wydała ze złota
od ognia, co bił płomieniami w górę
i świętych Pańskich wiszących na ścianie...
Ogromną rozpiął Bóg nade mną chmurę
gwiazd. Zda się złote nieba rusztowanie,
na którem legła kopuła niebiosów,
jak owe wielkie minarety wschodnie...
Słychać szum boru i szmer cichy kłosów —
lekki wiatr idzie i powietrze chłodnie...
Słodko mi będzie gdzieś na szopie kmiecej
rozkować zbroję i wyciągnąć członki,
nie w naddunajskiej niemieckiej fortecy,
albo węgierskim zamku... Kwiaty z łąki
pachną i świerszcze poczęły śpiewanie...
Wchodzi córka gospodarzy.
Cichą noc macie, dziewczę.