Ta strona została skorygowana.
takiej bezmiernej pełny wzgardy,
tak pnący się coraz donośniej,
coraz potężniej, widniej, głośniej:
że zgłuszył dzwony i w głęboki
sklep nieba bije jeden, główny,
spokojny, mocny, wieczny, równy,
jak wieków równo grzmiące kroki.
Dusza się ludzka trwogą wzdryga,
czy głosu tego, co śćmił dzwony,
nie tylko cień jej w mrok rzucony,
lecz ona sama pęt nie dźwiga?
Czy cienia tego błędna plama,
co się w pomroku ukazała:
to nie jest kształt jej, ona sama,
czy to nie wszystko, ona cała?...