nie doleciałem tam, do góry,
czułem go tylko — — tamten szlak...
O synku! ty mi tam wylecisz,
ty ztamtąd spojrzysz, z góry, tam — —
jak słońce w niebie ty zaświecisz
i dumny będę, że cię mam!
I zmarnowane moje życie
objaśni blask twój, synku mój — —
będę cię śledził tam, w błękicie,
z radością, z trwogą wołał: stój!
Wiara i trwoga będą żarem
wstrząsać mą duszą, w sercu drgać —
lecz ty nie będziesz mi Ikarem,
jak bóg lśnić, jak bóg będziesz trwać!
I po raz pierwszy w mojem życiu
będzie mnie błogosławił tłum,
żem dał mu duszę, że już biciu
serc jego dał ktoś wichrów szum — —
i po raz pierwszy ja do rzeszy
wyciągnę ręce, ja, com stał
z boku, jak jeździec obok pieszej
ciżby, lecz nie wódz dusz i ciał.
Dziecino moja! Ciebie bawi
zabawka, ale w oczach twych
Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 6.djvu/144
Ta strona została skorygowana.