Ta strona została skorygowana.
powoli, cicho płyną,
jak białe kwiaty morza.
I coraz ciszej fale
swe hymny szumią mszalne
i coraz to cudowniej
śpiewają drozdy skalne.
I król swe czyste ręce
o morską oparł skałę — —
»Ten biały sznur łabędzi
to moje perły białe...«
☆
I płyną w mrok, w bezkresy
łabędzie białe stadem,
a król za niemi patrzy,
ze sercem patrzy bladem.
Skarb cały zginął w morzu!
I na urągowisko
niechwytne, niepowrotne
przesuwa się zjawisko...
O królu! To są twoich
umarłych pereł dusze!...
O królu! Morze szumi,
zrywa się w zawierusze!