Kie jo puściła głos na kraju lasa,
z drugiej doliny echo grało ku mnie...
Ka się podziała, Jerzy, młodość nasa?
Ka się podziało, co śpiéwało siumnie
we wnątrzu serca? Ka syćkie nadzieje — —
i ka się po nik ten zol popodzieje?...
Ka się podziejom te łzy, co mi z ocy
lecom na moją jasność przepadniętą?
Ka ten blask z moik dziéweckik warkocy?
Ka to kozdego dnia kwitnące święto?
Hej! Wto hań krowy zenie do ubocy?
Wto się w gmłę nurzy w halak ozwiniętą,
ze ino zwonki słychać zbyrkające
i krów po głosie zwonków suko słońce...
Hej! Wto hań pudzie w zielone upłazy,
kie wiesna kwiaty pachniące ozsieje?
Hej, Jerzy, Jerzy! Kieloześ to razy
leciał ku sopom, jaz się serce śmieje!
Kiek cię widziała skakać ponad głazy,
ciupaga w garzci, pióro z orła wieje
przi kapelusie: tak się mi widziało,
ze we mnie, jako w wiejskim sadzie, biało...
Hej, Jerzy, Jerzy! Bacys ty, kiedy my
z przełęce dołu patrzyli we złote
Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 6.djvu/67
Ta strona została skorygowana.