Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.

Jaze Pana Jezusa cysto piéknie nagniéwali oba, stanon wej proci nik i pada: Je kiz to sto dziadów! Kieby nie ja, toby ani telo niebéło! Bo by béli na świecie ino sami zydzi i Turcy! A jesce ta Ociec jako Ociec, ale ty Duhu Świenty nie podwódź, ba rad bydź, co cie do Świentej Trójce rahujom, hoćjeś ptak! Furces, laces, a coś zrobiéł? Cyś sie to ukrzizować dał? Abo byś znał zmartwykpowstać? Pockaj! Niek cie oskubiom i zamurujom, cy trzeciego dnia wyjńdzies! Niebój sie! Zielone Świątki mas po moik Godak i po Wielgiej Nocy — kieby moik Świąt niebéło, to twoik jesce ani telo! Wtoby ci kadziéł po kościele, kieby nie ja!? Ja sie pada doprociwiéł, coby w Męce Pańskiej nic nie hybiało, a tyś za tela, pada, grok dzióbał po niebie! A Ociec to tys zawdy taki pokłębny! Jak mie niémieli ludzie kwalić, to ik nietrza béło stwarzać! Ba haj! Cy ja pytał o nik? Cy mi to końcem trza béło na krzizie wisieć? Ja by sie był zaobesał przez tego! Wiera haj! Moze nié!?
Telom zwadę zrobili, co cud! Przileciała Matka Boska, słuha, za Synem stanena. Takiście skrzętny, pada do Pana Boga, jak i mój Józef! Syćko mu źle! Cyście jus taki stary, jak i to moje Świente Józefisko?
A Pan Bóg straśnie nierad widzi, kiedy mu o starości radzom. Icie, co sie robi? Jakie chmury carne idom? Bo sie Ociec ozpajédził, pada: