Ciupaga Sobka Topora, w mig ciupagą Janosika ztyłu poderwana, stal pod osadzenie, zastanowiła się w powietrzu; siepnął Sobek toporzyskiem, ale Janosik Nędza Litmanowski dzierżył jego siekierę na uwięzi.
Obudzeni krzykiem Sobka Sieniawski i Maryna, zerwali się ze snu i usiedli na łożu.
— Bracie!? — krzyknęła Maryna Toporówna.
Ale nim Sieniawski do pistoletów, co obok łoża na stole leżały, ręką sięgnąć zdołał, Sobek, nie zdarłszy ciupagi swojej z ciupagi Janosika, z gołemi rękoma nań się rzucił i pod gardło chwyciwszy na poduszkę go obalił, a ciupaga z brzękiem na ziemię padła.
Charczeć począł Sieniawski zdławiony. Moc mu zaraz członki odeszła.
Maryna nie wiedziała snać, co czynić, chwyciła przecież ręce Sobka i odrywać je jęła od szyi wojewodzica; dopiero jednak czterech przywołanych przez Janosika górali uwolnić go z Toporowego uścisku zdołało.