Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

mu pasem z własnych jego spodni nogi, głową go na dół na konarze powiesił i w las skoczył.
A gdy się u matki swojej pokazał, to go poznać nie mogła.
Odzienie dziadowskie, broda po pępek, a złotemi i srebrnemi pieniędzmi stół zasiał. Zaraz przyszedł ogromny Gałajda z nożycami, któremi owce strzygał, i Mardule włosy urównał i brodę obciął, a potem go ogolił, głowę mu pod pachę wmiesiwszy i mocno trzymając. Potem mu nowe swoje portki olbrzymie odprzedał, a potem zaraz Marduła portki ręką przytrzymując, bo mimo pasa zjechać chciały, między dziewki poleciał, ale już ani jednej znajomej panną nie zastał, gdyż wszystkie zamąż powychodziły.
Wyprawił więc ucztę w karczmie na Ustupie, aby się o nim znów głośno stało i o przygodzie swojej ze sołtysem pod Kalwarją Zebrzydowską, o więzieniu, o starcu w niem, o uwolnieniu, o tem, jak sołtysa wypłacił, szeroko i głośno opowiadał. Dobiegły te wieści Maryny Toporównej i w sercu jej zawrzało.
Sobek Topór po powrocie z wypraw Janosikowych natychmiast się z Hanką Bulcykówną ożenił, Maryna zaś mały dom osobno pobudowawszy, samotna siedziała, o wyjściu zamąż słyszeć nie chcąc, choć się mimo nędzy powszechnej, klęsk i moru wielu parobków o jej rękę głosiło. Ale Maryna odtrącała każdego