i w posępności chodziła, a rada była tylko Krzysiowej muzyki słuchać, który też od Janosika do domu do Byrki powrócił.
Zastał Byrkę stęsknioną Krzyś i zaraz po dawnemu na wieczerzę krapkę kapusty dostał i pod nogę jej potem wlazł.
Zły czas skończyć się nie chciał. Wiosnę całą tak lało, że potoki górskie ziemię z zasiewem znosiły i wszystko gniło, a co zrosło, niebywałe po tych deszczach susze wypalać jęły. Zapowiadał się głód jeszcze większy, niż był w zimie.
Ale Maryna nie dbała o to, ani o nic na świecie. W jej sercu rosła straszna tęsknota do wojewodzica Sieniawskiego, do jego uścisków i do jego mowy pieszczonej. Gdy Janosik Nędza Litmanowski do karczmy w Zaborni z Sobkiem Toporem wszedł i w łożu ją z wojewodzicem znalazł, równocześnie opanowały ją wstyd, wściekłość i strach o Sieniawskiego, że byłaby brata rękami własnemi udusiła, gdyby był Janosik ciupagi Sobkowej nad wojewodzicem wzniesionej swoją ciupagą nie podbił. Czuła to, że Sieniawski droższy jej jest nad wszystko, a gdy z bandą Janosikową na szlacheckie dwory szła, to nietyle szła, by się na szlachcie mścić, ile by czuwać, aby Sieniawskiego nic złego od chłopów nie spotkało. Ale wojewodzic znikł jej z oczu — pewno na zamku swoim daleko na Rusi bezpieczny za murami siedział.
Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/112
Ta strona została uwierzytelniona.