Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.

— A ty ją znasz? — zapytała Agnieszka, już Sieniawska, zdumiona.
— Zdawna! Ty przebita!?
— Haj.
— Jakim sposobem!?
— Ja tobie zabić przysła — rzekła Maryna.
— Mnie!?
— I jom!
Wskazała głową młodą panią.
— Warjatka!? — krzyknął Sieniawski ze zgrozą.
— Nie! Jynok kohała.
— Skądże ten nóż w twych piersiach? Na Boga!
— Ja go sama wbiła.
Skłoniła się. Pochwycił ją Sieniawski i posadził na fotelu przy łożu stojącym, nieopodal okna.
— Agnuś! — zawołał. — Wdziej co na się. Biegnij, każ zawołać medyka mego, Franconiego!
Ale Maryna przytrzymała Sieniawską mówiąc:
— Stójcie, pani. Mnie nijakik Frankonik nie trza. Nijakik medyków. La mnie jyno jeden medyk — śmierzć.
— Boże! Marynka! — zawołała pani Sieniawska. — Marynka! Coś ty uczyniła? Coś ty uczynić chciała!?
— Przebiłak sie. Coz?