Poczem obrócił się do obok stojącego Mocarnego i rzekł:
— Ja wiedział, cemuk ik nie biéł ciupagom, jyno hłopem! Wyście ik pobabrali zelazem, a ci pudom i pedzom! Wtory zaś kie harnaś zbójecki tak sie zwiastuje, jako ja!?
Kto szedł przy Janosiku, olśniewał. Albowiem nieporównany był to chód.
Na całą Małopolskę rozniosło się imię Janosika Litmanowskiego, a całe Podgórze trzęsło się od jego imienia. Mścił on się jak szatan, raz się z pod hal ruszywszy, za to, że szlachta karając chłopów za rebelję Kostkową w zemście „od zmysłów odchodziła“.
Janosik chciał, aby mówiono, że znalazł swój swego i za okrucieństwa panów na poddanych z nawiązką płacił. Dwory i stodoły szlacheckie płonęły, często gęsto, nazajutrz po napadzie rano zgliszcza zabudowań, trupy szlacheckie w zgliszczach znajdowano. Były pochody nocne, były i walki ząb w ząb, oko w oko.
Chłopi owisłe w rozpaczy głowy dźwigać zaczęli, a imię Janosika powtarzać jak święte.
Jak orzeł rzucał się na szlacheckich hajduków lub królewskich harników i żołnierzy Sobek, jak orlica rzucała się Maryna. Ale choć ten i ów z górali pobok pod mieczem, szablą, czy od kuli padał, ich się śmierć nie imała. A nie mówili do siebie nic.
Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.