Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/157

Ta strona została uwierzytelniona.

— Idze, weredo! — i przydeptując ją kyrpcem zapytał głośno z przejęciem:
Topora Zelaznego syn? Jasiek?
— No haj, Jasiek — odparła baba, Kohutowa. — A słyseliście? Janosik Nędza na jakomsi wojne woła? Na hléb, na miéso, na wino, na złoto?
— No toście i wy słyseli? Dopiéro mi mój wej opowiadał — rzekła Byrka.
— Mój hłop idzie — rzekła Kohutowa.
— Idzie?
— Pude i ja — oświadczył Krzyś. — Mnie przi Janosikowi, kie my w Polsce wojowali, béło dobrze. Ja sie ta moc nie bił, jynok grał i piłek dubelt. Pude.
— Symek! Staryś! — zawołała Byrka.
— A tyś młoda!? Bassam ci teremtete dziś! — wykrzyknął Krzyś z humorem i oświadczył:

Nie uwazuj na to hociaj głowa siwa!
Popod starym bukem twardy korzeń bywa!

— Mój to wiécie taki — rzekła Byrka do Kohutowej — hojby na świat sto biéd sie zleciało, on sie bedzie śmiał.
— Temu ik tys ludzie radzi widzom — odpowiedziała Kohutowa z chęcią patrząc na Krzysia.
Krzyś zaś przez okno ujrzawszy olbrzyma Gałajdę, wrzasnął doń:
— Gałajda! Idzies na wojne? Z Janosike?