Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.

czoło wyszedłszy, strzałem z rusznicy dał znak gotowości.
Z płaczem, krzykiem, jajceniem żegnały baby chłopów, mężów, ojców, braci, kochanków, synów.
A Sobkowi Toporowi z Hrubego, który z łukiem przez plecy, z pistoletami i ciupagą w ciżbie stał, przypomniał się ów pochód wiosenny, kiedy po raz ostatni jako baca owce na halę ku Czarnemu Stawowi wiódł, kiedy potem pan Kostka z marszałkiem Łętowskim na halę przybyli, kiedy później pod Czorsztyn odsiecz panu Kostce wiódł i przez dragonów Sieniawskiego za Nowym Targiem rozgromiony został — a później Beata Herburtówna miłowana, wojna ze szlachtą, Maryna siostra przepadła, znikniona w świecie... Hej, mocny Boze!...
Sobek westchnął, splunął i ciupagę w garści ścisnął.
Krzyś zaś grał mrucząc, siekierę krótką na łokciu zawiesiwszy.
W Kościeliską Dolinę Janosik ruszył i chłopów prowadził, a baby z nimi ogromną hałaśliwą bandą ku odprowadzeniu postępowały.
Było po południu, dzień mglisty i wilgotny. W las wstąpili olbrzymi, co zaraz nad Nędzowym Gronikiem się zaczynał. Przez Kamienistą Przełęcz popod Bystrą Janosik chłopów przewieść chciał, poddowództwo między trzech swo-