Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

Przileciała świnia i zacéna mu worek ze siaciem targać. Tardze, tardze, a on nic. Lezy.
Jaze kie sie tęzéj wziéna do niego i jus owies jadła, hłop zacon krzyceć na nie, haj, załośnie:
— Je ksy! Pudzies do hléwa! E, myrsyno jedna, kieby ja téz hoć końdek zywy béł, dałbyk ci téz, aj zebyk ci dał!...
Dalsze słowa opowiastki Krzysia zgłuszył śmiech ogromny. Śmiali się chłopi, aż dolina dudniała. Jeszcze tylko tyle słychać było:
— Babsko miał wielgie i tęgie, juści taka hłopa owładze.
Milońsik biéda zjadła, aj zjadła, namocyła powróz. Trzi dni sie mocył...
...cudecki sie robiéło...
Jyno ty hłopie bab słuhaj, to ci wse źle wyjńdzie...
Jedna ci nagada bzdur, a druga cie za to pote rozumu naucy...
— Hej wiera, naucy! — westchnął któryś z głębi serca ze słuchaczy.
— Cy cie naucyły, Scepan? — zapytał jakiś sąsiad.
— E, jaze mu włosy wyprzały pod kapeluse!
— Wto wié od cego!?
— Bajto!
Krzyś obejrzał się, łypnął ku owemu Szczepanowi, z Lasku, czy z Niwy, figlarnem okiem i zanucił: