Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/198

Ta strona została uwierzytelniona.

On, choć młody, był jakoby król Podhalu.
A nie ino Podhalu, ale całej góralszczyzny.
Takim synem ich Pan Bóg pożegnał.
Bez niego szlachta byłaby chłopów wymordowała, bez niego byłby król na stolicę swoją nie wszedł, on nędzy góralskiej drogę zastąpił, szeroką piersią drogę jej zastawił, on jej z gardła ludzi, jak z wilczej paszczęki jagnię, wydrze.
A gdy wydrze, gdy z chwałą i nowem bogactwem powróci, wtedy się ożeni, godnie i bogato i bedzie gazda na swojej cęści.
Będzie wesele, jeszcze nie takie, jakie ich samych było choć to wesele na sześć mil wkoło słynęło.

Jedzie wesele dołu wsiom,
niek sie nam ludzie napatrzom...

Nad drzwiami umieszczony, naprzeciw misternie z cieniuteńkich badylków uplecionej ogromnej ruchomej sieci pajęczej, co złe oko wchodzące w dom na sobie zatrzymywała, na gwoździu wisiał wian, który stara Nędzowa, będąc panną młodą, na głowie miała, wian zeschnięty od lat dziesiątków, który nim uwito, chodziła ona po Skibówce, po łące zielonej we wielgim maju przed ślubem, pomiędzy kwiaty zawodząc:

Coz mi jus po tobie rózowy kwiatecku,
kiedy jus nie bedem hodzić we wianecku?...